Za reprezentacją Polski drugie spotkanie mistrzostw świata. Tym razem Biało-Czerwone pokonały Kenijki.
Podopieczne Stefano Lavariniego wygrały z Kenią w czterech setach, podobnie jak w sobotnim meczu z Wietnamem.
- Na pewno nie był to najlepszy mecz w naszym wykonaniu, szczególnie ten drugi set. Takie rzeczy nie mogą nam się przytrafiać. Cieszę się jednak, że już od trzeciego seta wróciliśmy na właściwe tory. Wygraliśmy ten mecz 3:1, dlatego najważniejsze jest to, że zanotowaliśmy drugie zwycięstwo w tym turnieju i awansowaliśmy do kolejnej rundy – powiedział po spotkaniu Bartosz Sufa, asystent Stefano Lavariniego – Myślę, że skuteczność w ataku i nasza zagrywka mogły być na lepszym poziomie. Cieszy za to fakt, że zawodniczki z ławki rezerwowych dały naprawdę dobre zmiany, co jest ważne pod kątem całego turnieju.
- Nie mam pojęcia co wydarzyło się w tym jednym secie, ale totalnie nas wszystkie odcięło i nie potrafiłyśmy sobie poradzić z tak grającą Kenią. Nie ma usprawiedliwienia jeśli chodzi o naszą postawę, ale najważniejsze jest, że wygrałyśmy za trzy punkty i idziemy dalej – dodaje Marlena Kowalewska, rozgrywająca reprezentacji Polski.
- To był mecz dziwny pod wieloma względami. Dziwnie się gra z zespołem, który tak bardzo miesza w swojej grze, a my nie jesteśmy do tego w ogóle przyzwyczajone. W hali jest turbo głośno, co też jest specyficzne. To był naprawdę dziwny mecz - pierwszego seta wygrałyśmy w super stylu, potem w drugim coś nam siadło energetycznie. Sądzę jednak, że te mecze z zespołami jak Kenia czy Wietnam są paradoksalnie trudniejsze niż z drużyną, z którą wcześniej już grałyśmy i której styl znamy. Moim zdaniem, spotkanie z Niemkami będzie wyglądać lepiej – zakończyła Aleksandra Gryka, środkowa reprezentacji.