Dla Agnieszki Korneluk zwycięstwo w Superpucharze Turcji, było jednocześnie debiutem w tureckich rozgrywkach.
Środkowa reprezentacji Polski w tym sezonie dołączyła do składu Fenerbahce Medicana Stambuł i opowiedziała nam o swoich pierwszych tygodniach za granicą.
Do nowej ligi weszłaś razem z drzwiami - dobrym meczem o Superpuchar i punktowym blokiem przy piłce meczowej. Zeszły już z Ciebie wszystkie emocje?
Rzeczywiście, temu meczowi towarzyszyły szczególne emocje, ale właśnie dla takich spotkań o najwyższe cele, trenujemy i gramy. Muszę przyznać, że uwielbiam ten rodzaj adrenaliny. Powoli dociera do mnie, że zrobiliśmy fajny pierwszy krok i na pewno teraz wymagania wobec nas będą większe, ale o to chodzi w sporcie.
Przegrywałyście 0:2, ale ostatecznie to Fenerbahce cieszy się z Superpucharu. Jak oceniasz całe spotkanie?
Z jednej strony ten mecz był bardzo zacięty, ale z drugiej widać było, że jest to typowe pierwsze spotkanie w sezonie, gdzie zespoły jeszcze się nie znają. Zarówno my, jaki VakifBank miałyśmy swoje problemy, a niektóre zawodniczki w drużynie rywalek dopiero weszły w trening. Myślę jednak, że było to fajne spotkanie dla kibiców, zakończone 3:2, z emocjami do samego końca i walką na przewagi. Dla nas też pewnym wyzwaniem emocjonalnym było podniesienie się po tych dwóch przegranych setach. Na szczęście nie przegrałyśmy ich aż tak wyraźnie, więc wiedziałyśmy, że Vakif nie odstaje od nas swoim poziomem.
Czułaś stres przed oficjalnym debiutem w Turcji?
Chyba nie. Myślę, że jest to poziom zbliżony do tego, z okresu letniego spędzonego z reprezentacją. Wiadomo, że nowe miejsce mogło wywoływać jakieś emocje, ale na szczęście tak nie było – raczej zadziałało to na mnie motywacyjnie.
Turcja jest znana ze swoich kibiców i mecz o Superpuchar też wypełnił halę po brzegi. Czy ta legendarna atmosfera rzeczywiście robi aż takie wrażenie?
Tak! Jak już jechałyśmy na mecz, to jeszcze przed halą czekali na nas kibice. Grałyśmy w Ankarze, czyli innym mieście, bo oba zespoły są ze Stambułu, a mimo to bardzo duży obiekt był w całości wypełniony widownią. Dodatkowo doping naszych kibiców naprawdę było słychać i czuć na boisku. Ogromnie mnie to cieszy, bo uwielbiam grać przy takich trybunach.
Jak minęły te pierwsze tygodnie w Turcji? Przyzwyczaiłaś już się do nowego miejsca i ludzi?
Na pewno jest to duża zmiana - nowe miejsce, nowi ludzie, nowe zasady, które panują w drużynie – do tego wszystkiego trzeba się przyzwyczaić. Nie minął jeszcze nawet miesiąc od mojego przyjazdu do Turcji, więc cały czas dowiaduję się o nowych rzeczach. Myślę jednak, że moja aklimatyzacja przebiega naprawdę bardzo dobrze.
Ten sezon jest rekordowy pod względem liczby Polek, grających w Turcji - dodatkowo większość z Was mieszka w Stambule. Udało się już zorganizować spotkanie polskiej kolonii?
Rzeczywiście Polek w Turcji jest naprawdę bardzo wiele. Toczą się kwalifikacje do Pucharu Turcji i którego meczu bym nie włączyła, to widzę znajome twarze. Jest to naprawdę bardzo fajne.
Szczerzę mówiąc, nie udało się jeszcze spotkać z żadną z dziewczyn, bo ten okres przygotowawczy był bardzo, bardzo wymagający - wiele godzin spędzałyśmy na hali i tak naprawdę miałam czas, żeby wrócić tylko na jakiś szybki posiłek, natomiast wieczory poświęcałam na regenerację. Myślę jednak, że jak zacznie się liga, to będziemy widywały się na meczach i będzie więcej okazji do spotkań.