Na zakończenie turnieju Siatkarskiej Ligi Narodów w Chicago Biało-Czerwoni pod wodzą Nikoli Grbicia po czterech setach przegrali z Brazylią. Ekipa Canarinhos dzięki dzisiejszemu zwycięstwu awansowała na pozycję lidera w klasyfikacji generalnej, natomiast Polacy spadli na drugie miejsce.
Polska – Brazylia 1:3 (21:25, 21:25, 25:21, 26:28)
Brazylijczycy otworzyli dzisiejsze spotkanie skutecznym atakiem Darlana Ferreiry Souzy (1:0), pierwszą skuteczną kiwką po polskiej stronie popisał się natomiast Kewin Sasak (2:2). Atakujący przeciwników od początku meczu prezentował się ze świetnej strony (6:3), pozwalając swojej drużynie szybko objąć czteropunktowe prowadzenie (9:5), na co prośbą o pierwszą przerwę dla Polaków zareagował trener Nikola Grbić. Chwila przestoju w grze nie od razu wytrąciła z rytmu siatkarzy z Ameryki Południowej (11:6), jednak ofiarna gra w obronie i skuteczny blok pozwolił Biało-Czerwonym w pewnym stopniu odrobić straty (13:11). Na środku siatki zapunktował kapitan zespołu brazylijskiego, Flavio Resende Gualberto (16:14), na prawym skrzydle atak skończył także Eduardo Chizoba, który chwilę wcześniej pojawił się na boisku na podwójnej zmianie, jednak wideoweryfikacja na żądanie trenera Polaków wykazała błąd dotknięcia siatki (18:17). W ostatnich minutach pierwszego seta więcej szczęścia mieli jednak rywale (21:18), którzy do samego końca nie pozwolili wydrzeć sobie wypracowanej przewagi i w konsekwencji zwycięstwa (25:21).
Drugą partię od skutecznej akcji rozpoczęli nasi siatkarze (1:0), Brazylijczycy natomiast zanotowali spektakularny blok na prawym skrzydle (3:2). Kolejne oczko do dorobku polskiej reprezentacji dołożył Kamil Semeniuk (5:4), jednak stale to rywale byli na prowadzeniu, utrzymując przeważnie dwa-trzy oczka przewagi (8:6). Kewin Sasak wybił piłkę w aut po brazylijskim bloku (10:8), ale po przeciwnej stronie już po chwili w tym samym stylu odpowiedział Darlan (13:10). Nikola Grbić wykorzystał przerwę, gdy sytuacja zaczęła się wymykać spod kontroli, a przewaga Brazylijczyków ponownie wzrosła do czterech oczek (16:12), podopieczni Bernarda Rezende jednak bezlitośnie wykorzystywali słabszą dyspozycję Biało-Czerwonych (18:15) i raz po raz punktowali na siatce, kończąc również z pozoru bardzo niewygodne piłki (20:15). Reprezentanci Polski nie byli już w stanie zniwelować wysokich strat (22:16) i przeciwstawić się świetnie dysponowanym rywalom, którzy ostateczną „kropkę nad i” postawili po punktowym ataku swojego niekwestionowanego lidera, Darlana (25:21).
Decydującą dla dalszego przebiegu meczu odsłonę otworzył skuteczny blok polskiej reprezentacji (1:0), w dzisiejszym meczu był to jednak również element, który dobrze funkcjonował w drużynie brazylijskiej (3:2). Polski libero, Mateusz Czunkiewicz, świetnie spisywał się w obronie, co dawało naszemu zespołowi szanse na wyprowadzanie kontrataków (6:4). Punkt bezpośrednio z zagrywki zdobył Judson Amabel (7:6), trudne do przyjęcia serwisy na naszą stronę posyłał również Fernando Gil Keling (10:8). Canarinhos byli bardzo zdeterminowani, żeby zamknąć dzisiejszy mecz w trzech setach (12:9), ale naszym zawodnikom także nie brakowało woli walki – w ataku przypomniał o sobie Artur Szalpuk, trener Grbić zdecydował się także na zmiany w składzie, na boisku dobrze radził sobie Aleksander Śliwka, a na tablicy wyników w końcu zagościł remis (14:14). Zacięte wymiany ciosów z obu stron zwiastowały ogromne emocje do samego końca (19:18), w obu drużynach zagrywający nie wstrzymywali ręki (22:21). W najważniejszych momentach ponownie to blok okazał się największą siłą polskiej drużyny, a decydujący punkt atakiem z drugiej linii zdobył Kamil Semeniuk (25:21).
Na rozpoczęcie czwartej partii w polu serwisowym pomylił się Judson (1:0), skutecznie blok rywali obijał natomiast Artur Szalpuk (3:1). Efektowny atak na pustej siatce zaprezentował Honorato (5:3), rywalom nie pozostał jednak dłużny Marcin Komenda, który posłał świetną piłkę do Jakuba Nowaka. Przy czteropunktowym prowadzeniu Polaków tym razem to szkoleniowiec Bernardo Rezende zdecydował się poprosić o czas dla swojego zespołu (7:3), nasi siatkarze nabrali jednak nowych sił do gry i prezentowali się znacznie lepiej, niż w pierwszych dwóch odsłonach (10:6). Brazylijczycy popełnili kilka błędów na zagrywce (12:9), niezmiennie jednak kończyli ataki ze środka siatki (14:12). W okolicy połowy seta rywale wyrównali stan rywalizacji (16:16). Od tego momentu role się odwróciły i to Brazylia była na prowadzeniu (20:18), a Polacy musieli odrabiać straty (23:23). Biało-Czerwoni mieli w górze piłki setowe, jednak po wyrównanej walce na przewagi (25:25), szalę zwycięstwa na swoją korzyść ostatecznie przechylil Brazylijczycy (28:26).